Pulau Seribu czyli rajskie wyspy zaledwie 20 kilometrów od Dżakarty
Dżakartę zamieszkuje ponad 10 milionów ludzi. Czyni to z niej jedno z najgęściej zaludnionych miast świata. Miasto zatłoczone, głośne i wiecznie zakorkowane. Okazuje się, że zaledwie 20 kilometrów od tej metropolii można znaleźć prawdziwe, rajskie wyspy.
Pulau Seribu (Region Tysiąca Wysp) to archipelag małych wysepek znajdujących się na Morzu Jawajskim na północ od Dżakarty. Chociaż wbrew swojej nazwie wysp tych jest tylko sześćset z czego zamieszkałych jest tylko kilkanaście, a na niektórych znajdują się tylko i wyłącznie resorty.
Dostać się na nie można na dwa sposoby – kupując wycieczkę u jednego z dziesiątek biur podróży lub zorganizować wszystko samemu jeżeli tak jak ja nie lubicie wycieczek z przewodnikami.
Łodzie na Pulau Seribu odpływają z dwóch portów w Dżakarcie. Tańsza opcja to port Muara Angke gdzie można wykupić podróż drewnianym promem. Bilety tu można kupić za mniej niż 50 tysięcy rupii (15 zł) w dwie strony ale komfort i stan techniczny promów pozostawiają wiele do życzenia. Droższa ale bardziej komfortowa opcja to port Ancol Marina skąd odpływają duże, nowoczesne, klimatyzowane łodzie motorowe. Koszt takiej łodzi to 300 tysięcy rupii (84 złote) w dwie strony.
W obydwu przypadkach bilety można wykupić w kasie biletowej bezpośrednio w porcie. Warto też pamiętać, że łodzie odpływają tylko między 8 a 9 rano więc trzeba stawić odpowiednio wcześnie.
Ja wybrałem Pulau Pari malutką wysepkę leżącą w lini prostej zaledwie 20 kilometrów od Dżakarty. Podróż zajęła niecałą godzinę. Cała wyspa jest naprawdę mała, przejechanie jej w poprzek wynajętym za 5 zł za dobę rowerem zajęło mi mniej niż 10 minut. Pulau Pari jest naprawdę piękna, czysta i zadbana, w jej centrum znajduje się zamieszkała wioska a na jej krańcach znajdują się dwie plaże. Plaża po wschodniej stronie, znajdująca się bliżej przystani była pełna ludzi, natomiast ta na zachodzie niemal zupełnie pusta dzięki czemu mogłem wypocząć w zupełnej ciszy. Ponadto w wodzie po wschodniej części wyspy było bardzo dużo ryb, krabów i rozgwiazd.
Przy każdej z plaż znajdują się małe budki z jedzeniem.
Tu dochodzimy do jedynej rzeczy na jakiej się zawiodłem. Bardzo małego wyboru jedzenia. Na wyspie nie ma ani jednego sklepu czy restauracji, bambusowe budki prowadzone przez lokalsów to jedyne miejsce gdzie można coś kupić. Ma to swój „dziewiczy urok” ale to, że na całej wyspie są dostępne dosłownie 2 rodzaje zup, woda z kokosa i cola-cola to trochę słabo.
Pomijając ten aspekt to jest to miejsce warte odwiedzenia jeśli kiedyś będziecie w Dżakarcie na dłużej, szczególnie że bilety nie kosztują wiele. Na Pewno jeszcze kiedyś tu wrócę, bo już mam plany na odwiedzenie kolejnych wysp.