Selamat siang semuanya!
Ostatnie trzy dni spędziłem w szpitalu w Dżakarcie jako osoba towarzysząca bliskiej mi osobie. Chcecie wiedzieć jak wygląda od środka taki typowy, miejski szpital w Indonezji w porównaniu do polskich szpitali to zapraszam do czytania.

Już na pierwszy rzut oka było widać, że szpital był raczej słabo wyposażony, a wiele urządzeń było dosłownie pokrojonych taśma. Jednak mimo niedofinansowania w środku było czysto i schludnie. Dwa razy dziennie przychodził serwis sprzątający.
Trafiła nam się sala dwuosobowa. Każde z łóżek było z każdej strony zasłonięte wysokimi kotarami tak więc mieliśmy pełną prywatność.
Każda sala miała własną łazienkę z sedesem posiadającym dyszę do mycia tyłka oraz prysznicem, telewizor i klimatyzację, a przy każdym łóżku był aparat pozwalający zadzwonić do pokoju pielęgniarek. Mimo, że teoretycznie jakieś tam ustalone godziny odwiedzin to praktycznie nikt tego nie przestrzega, dość powszechne jest że członkowie rodzin śpią na karimatach obok łóżek i nikt nie robi z tego problemu.
Muszę pochwalić tutejsze pielęgniarki. Po dość nieprzyjemnych doświadczeniach z pielęgniarkami w Polsce, byłem pozytywnie zaskoczony, że tutaj wszystkie się uśmiechają i żartują z pacjentami. Gdy poprosi się je o coś np. o zmianę kroplówki czy dodatkowy koc to wykonują to natychmiast. Mogę powiedzieć, że na oddziale panowała sympatyczna atmosfera i bardziej czułem się jakbym był w tanim hotelu a nie w szpitalu. To chyba kwestia lokalnej mentalności, Indonezyjczycy zawsze się uśmiechają!
Zaskoczyło mnie też, że niemal wszyscy lekarze i pielęgniarki znały język angielski w stopniu komunikatywnym.
Ostatnia kwestia to jedzenie.
Tu również indonezyjskie szpitale biją na głowę te polskie. Jedzenie, mimo że pozbawione przypraw, było naprawdę dobre, a porcje całkiem duże. Posiłki były urozmaicone – kurczak na zmianę z rybą, do tego warzywa, zupy, jajka i kleiki ryżowe, a do każdego posiłku dodawane były świeże owoce. Ponadto wszytko było naprawdę ładnie udekorowane, raz na przykład dostaliśmy plasterki ogórka ułożone w słoneczko. Dzięki temu mimo, że te posiłki były proste to wyglądały naprawdę apetycznie, a nie jak rozpaćkana po talerzu breja.
Jakbym miał to podsumować to z jednej strony widać braki sprzętowe i spore niedofinansowanie, a z drugiej strony uśmiechnięte pielęgniarki które nawet w takich warunkach starają się jak mogą by pobyt w szpitalu przebiegł w sympatycznej atmosferze.
Jedynie widok z okna nie zachwycał hehe